Dzisiejszy wpis sponsoruje żaba Kermit :). Jesień przyszła, szaro jakoś, A. wyjechała już do Wrocławia i zwyczajnie brakuje mi zielonego. Poza tym Kermit był moją pierwszą, wielką miłością, więc – przy okazji nadchodzących zmian – zebrało mi się na wspomnienia.
Płakałam, gdy on płakał, śmiałam się, kiedy mnie rozśmieszał i wściekałam się na Ciasteczkowego Potwora, gdy ten zjadał Kermitowi drugie śniadanie. W wieku przedszkolnym moja miłość do płazów nie znała granic.
Dorosłam, więc Kermit boleśnie spadł z piramidy moich uczuć i nie jest już na pierwszym miejscu. Jednak nie da się ukryć, że sentyment pozostał. A przecież trzeba czasem obejrzeć Mappety, bo „od nadmiaru inteligencji człowiek by zwariował” (zawsze lepszy Kermit, niż śpiewanie po całym domu piosenki z Troskliwych Misiów, przynajmniej sąsiedzi nie stukają w rury :D).
W ramach rozrywki w piątek – tygodnia koniec i początek, ostatnia już relacja z praktyk. Tym razem zeszyty. Przyznaję, uśmiałam się. Może na Was nie zrobi to jakiegoś specjalnego wrażenia, ale ja – po sprawdzeniu trzydziestu takich prac – chodziłam z bananem na twarzy. I, jak to mówi M., w takiej sytuacji, gdyby nie uszy, miałabym uśmiech dookoła głowy:):
„Niedaleko zamku żył smok, który w nocy latał nad królestwem i śmiecił.” (nowa wersja legendy o smoku wawelskim miała pointę związaną z segregacją śmieci! :P)
„Niezgadzam się, bo ponieważ jak komuś pomożesz to on niebendzie twoim przyjacielem albo będzie.” [? :D]
„Nazywam się O. i chodzę do klasy czwartej. Mam 10 i 2/12 lat.”
„Mam na imię K., mam 10 lat, mieszkam w Zielonej Górze. Chcę się z tobą spotkać w FALUBAZIE, BO TO PANY.”
Zawód nauczyciela to jednak ciężki kawałek chleba 🙂
Październik 2, 2009 o 8:26 pm |
Nauczycielki pany! 😀
Październik 2, 2009 o 8:26 pm |
Fakt, ze niejeden kibic pewnie by zmiekl gdyby musial wykonywac zawod nauczycielki w gimnazjum.
Październik 3, 2009 o 4:30 pm |
błendy rzondzom 😀
Październik 4, 2009 o 10:48 pm |
Jaaaa pierwsza wzmianka o mnie! Będę sławna!!! 😛 btw wiesz z kim mi sie kojarzy Kremit? Pamiętasz Piotra Korsaka z gima? Na niego tak wołali, ale to niemiłe skojarzenie bo przygłupawy był ugghhh…
mua:*
ps. Mogę Ci jeszcze załatwić jakiegoś płaza gdyby miłóść odżyła:P na katedrze mamy ich caałłłee skrzynki, tylko ino nie gwarantuje, że każda sztuka będzie kompletna:D bo student + skalpel = rozpierducha:)
Październik 29, 2009 o 8:07 pm |
… ja też kocham kermita… mam jego fote na pulpicie jak stoi z kałachem i kapeluszu gangsterskim…ahhh….a ja tak kocham zielony ,ty wiesz jak bardzo…Ileż to nocy nieprzespanych, ileż to wizualizacji…ze kiedyś…ja i on… że my… na złość ciasteczkowemu i wielkiemu ptakowi…
ahhh
Październik 29, 2009 o 8:11 pm |
ożyły wspomnienia